Zastanawiałeś się kiedyś co jest dla ciebie najważniejsze w
życiu? I ile mógłbyś poświęcić, by to ochronić? Jeśli wiesz o czym mówię, to
już teraz ci współczuję. Bo to znaczy, że przeżyłeś coś smutnego. Tragedię.
Chorobę. Odejście. Złamane serce. Skończoną karierę. Pomyśl, zajrzyj w głąb
siebie a zrozumiesz. Tak, to właśnie to. Twoje krwawiące serce, rozerwane na
miliony kawałeczków.
Jestem sportowcem. Zepsuło mi się życie, całkowicie, z dnia
na dzień. To, co uważałem za stałe i niezmienne, rozsypało się jak jeden z
domków z kart, które układała moja córka. Myślałem całą młodość, że starość i
emerytura siatkarza to życie usiane radością i sielanką. Miałem tyle pomysłów
na siebie, na maszynkę do zarabiania pieniędzy z kamerą i mikrofonem, na
szczęśliwe carpe diem. Nic nie wyszło z moich planów. Ktoś u góry musiał nieźle
się ubawić, znając moje zachcianki. Bo to, co otrzymałem w zamian, daleko
mijało się z upragnionym celem.
Powiedz mi, co sądzisz o Bogu? Myślisz że istnieje? Tak
uważałem. Tak mnie wychowano. W tej wierze wzrastałem, to wpajali mi rodzice. W
tym przeświadczeniu zakładałem rodzinę. Z Tobą, Boże, zdobywałem kolejne medale, piąłem
się po szczeblach kariery sportowej. Nie zapominałem o Twoim wsparciu z Góry.
Dziękowałem za narodziny dzieci, poczęte z miłości. Mojej i Iwony. Zgotowałeś
mi istne piekło przy narodzinach Dominiki, gdy biłem się o laury w
Mistrzostwach. Dałeś posmakować raju na ziemi, gdy z medalem na szyi nosiłem
Kruszynkę w ramionach po szpitalnych korytarzach jako najdumniejszy ojciec.
Kolejne lata szczęścia rodzinnego pokrywały się z zawodowym. I gdzie potem byłeś? Dlaczego mnie zostawiłeś? Nie sądziłem, w
najśmielszych snach nie przypuszczałem, że coś może to zburzyć. Przekreślić
wszystko, całego mnie- Krzysztofa Ignaczaka- jedną grubą, poziomą kreską. Z krwistym
kleksem atramentu po rozbitym kałamarzu mojego życia.
Kamera. Towarzyszyła mi od dzieciństwa, gdy ojciec nagrywał
moje wygłupy na kolejnych urodzinach. Śmialiśmy się do łez, oglądając po
parunastu latach wybryki z kuzynami, uwiecznione przez mamę. Montowałem w
zaciszu swojego pokoju kolejne odcinki Igłą Szyte, poganiany przez Iwonę na
stygnący niedzielny obiad. Zgrywałem na dysk niecenzuralne żarty kumpli z
drużyny, nienadające się do publikacji, by została pamiątka. Chichotałem,
ponownie dając się wciągnąć w żarty Winiara i załamując nad głupotą Bartka,
wchodzącego z dziurą na pośladkach do autokaru. Czułem się świetnie i w roli
kamerzysty i aktora. Mówiono mi, że po zakończeniu kariery mam pewne miejsce w
ekipie Polsatu Sport. Mówiono.
Koszulka. Własna koszulka, o którą bili się kibice. Z napisem
„Igła”. Mistrz Polski, dwukrotny. Numer 16 na koszulce biało czerwonej, tej
najważniejszej. Kiedyś był to numer mojego przyjaciela. Arka. Sądziłem że
spędzimy razem wiele lat, walcząc o najwyższe laury, ale odebrał mi go
wypadek. Pozbierałem się, choć sądziłem że to niemożliwe. Byłem znów radosny, nawiązywałem nowe przyjaźnie. Mówiono mi, że
jestem największym wesołkiem w drużynie, nikt nie zastąpi mnie na tym miejscu.
Mówiono.
Uśmiech. Od zawsze był moim nieodłącznym druhem,
pozwalającym przetrwać nawet najgorsze chwile. Największe porażki rozwiewały
się niczym ulotna mgiełka, gdy łowiłem pokrzepiające uśmiechy żony. Ból kontuzji
przyćmiewał rozkoszny szereg ząbków Dominiki, gdy głaskała mnie po głowie.
Uśmiechałem się, zlany potem, po przebytym katorżniczym treningu. Uśmiechałem
się, gdy Sebastian chorował na grypę a ja całą noc czuwałem, zbijając jego
gorączkę zimnymi kąpielami. Uśmiechałem się, gdy czytałem wypowiedzi moich
fanów, gdy otrzymywałem od nich wirtualne wsparcie. Uśmiech. Mówiono że był
moim znakiem rozpoznawczym. Mówiono.
Co się zmieniło? Wszystko. Przestałem wierzyć w Boga. Przestałem się uśmiechać. Przestałem kamerować.
Miałam poczekać z tą historią do zakończenia Laury, ale co ma się kurzyć w roboczych, kiedy cała skończona ;)
Przypominam że rozdziały w każdą środę.
Opowiadanie dedykuję Happiness- za to że była, jest i będzie. Misia Ty wiesz dlaczego ♥
Całuję Was serdecznie, S. :*
Przypominam że rozdziały w każdą środę.
Opowiadanie dedykuję Happiness- za to że była, jest i będzie. Misia Ty wiesz dlaczego ♥
Całuję Was serdecznie, S. :*
Klepię jako druga ;3
OdpowiedzUsuńDżizas - pierwsze, co pomślałam po przeczytaniu tego rozdziału.
UsuńAle od początku: Dla Ciebie droga S. i dla Igiełki - będę ;3 Przeglądając głównych bohaterów niemal fruwałam pod sufitem z zachwytu. Mój najulubieńszy z siatrzakrzy, dobry duszek i wielki wesołek z kadry nie pozwala mi na zwykłe odwrócenie się na pięcie od tego opowiadania, ale...
No właśnie, ALE. Kuźwa, przeczytałam rozdział i to nie ten sam Krzych! Nie ma radości, do której nas przyzwyczaił. Nie ma uśmiechu, którym zarażał wszystkich dookoła. Jest względny, aż nieprawdopodobny spokój i ból. Aż mi się serce kraje czytając o Krzysiu w takim wydaniu... Faktem jest, że często zapominamy, że pod maską szerokiego uśmiechu mogą kryc się sprawy codzienne, które niepozwalają nam spokojnie życ... Może coś w tym jest?
Pozdrawiam ciepło i od razu mówię: spodobało się! ;3
Naranja.
Nie chcę spekulować co się stało, że Igła się załamał. Wyczuwam jakąś wielką tragedię i ogromny snutek jaki dręczy tego człowieka. Płakać mi się chce na samą myśl:(
OdpowiedzUsuńto jest śliczne i tak pełne emocji, że aż mną trzęsie. Dawno czegoś takiego nie czytałam. Dziękuję Ci!
OdpowiedzUsuńAż nie wiem, co napisać, naprawdę.
OdpowiedzUsuńZrobiło mi się smutno. Łzy cisną się do oczu. Ciekawa jestem, co takiego się stało, że życie Krzysia zmieniło się w mgnieniu oka, że stracił wszystko, co miał. Tragedia? Choroba? Wypadek? Nie wiem...
Przywykliśmy wszyscy do tego, że Krzysiek to wulkan energii, mega pozytywny i zawsze uśmiechnięty człowiek. A tutaj? Zupełne przeciwieństwo, do którego ciężko mi się przyzwyczaić. A może właśnie taki jest naprawdę, tylko umiejętnie skrywa to pod maską radosnego człowieka? Aczkolwiek nie wydaje mi się, by tak było. choć w gruncie rzeczy, tego nikt nie wie, tylko on sam...
Powiem Ci tylko tyle na koniec: już mi się to podoba! <3
całuję, Pati. :*
Jest to chyba pierwsze opowiadanie o Igle z jakim się spotykam, ale wiedz ,że z pewnością będzie jednym z moich ulubionych. Pochłonęłam ten epizod w dosłownie minutę. Jest dość tajemniczy, ale to właśnie sprawia ,że ja już nie mogę się doczekać kolejnego! Nieuśmiechający się, nie kamerujący Igła to nie Igła. Niesamowicie ciekawi mnie co wydarzyło się w jego życiu i jestem pewna ,że czytając tą historię się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
ojej. biedny Krzysiek. aż mnie coś w dołku ścisnęło, gdy pomyślałam, że temu wiecznie uśmiechniętemu człowiekowi ktoś z góry mógł odebrać radość i sens życia. boję się pomyśleć, co mogłoby się stać.
OdpowiedzUsuńaż nic więcej chyba z siebie nie wycisnę, bo literki na klawiaturze mi się zamazują.
Wzruszyłam się, bo jest tyle różnych emocji i nie wiem właściwie co mogę jeszcze napisać.
OdpowiedzUsuńEmocje są, ale co się takiego wydarzyło ? Czekam na dwójkę (:
OdpowiedzUsuńWciągające, bardzo.
Buziaki, bezduszna ;*
Kurwa, ile emocji tak na dzień dobry. I uwierz, że płakać mi się zachciało. Naprawdę. Bo uwielbiam przepełnione melancholią i skryte tajemniczością opowiadania.
OdpowiedzUsuńW życiu tak już bywa. Masz wszystko - najwspanialszą na świecie żonę, kochane pociechy, piękny dom za miastem z trawiącym zieleń ogrodem, masę pieniędzy i satysfakcję z życia zawodowego. A z dnia na dzień nie masz nic. Może nie w ten sposób fizyczny. Mentalny. Bo wcześniej było się panem swojego losu. A teraz ten pan uciekł na rozdroża i tak po prostu nie powróci.
eSia, będę przez ciebie gdybać, co się stało, dlaczego Igła stał się taki neutralny, dlaczego przestał wierzyć w Boga. Umiesz mieszać w głowie. :c
Całuję, Parówko. :***
Caro.
Jestem w szoku. Pierwszy raz mam przed oczami obraz smutnego Krzysia. W jego życiu naprawdę musiało wydarzyć się coś okropnego, skoro jego życie obróciło się o 180 stopni. Zrobiło mi się smutno, idę ryczeć :/
OdpowiedzUsuńNie masz zakładki 'Spam' więc tu się zareklamuję :)
UsuńZapraszam na dziewiątkę:
http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/2013/08/rozdzia-9.html
Łoo kuźdę <3
OdpowiedzUsuńJa nie ogarniam. Sama mam chrapkę ostatnio na Krzysia, ale jeszcze nie tak do końca go ogarniam. To co jest tu wyżej to mistrzostwo świata i napisany w taki sposób jaki kocham najbardziej. To takie emocjonalne plus ta piosenka- mistrzowska.
UsuńW Boga trzeba wierzyć, bo Bóg wierzy w nas :P
OdpowiedzUsuńNie może być zawsze źle. Chyba. Tak mi sie wydaję.
Ale coś czuję, że nie mam co liczyć na szczęśliwe zakończenie...
Jej, biedny Igła. Masz wszystko i nagle tracisz to na co pracowałeś latami.
Chcę wiedzieć co się takiego wydarzyło!
Środo, nadchodź! :)
całuję Piczko! :*
Ale mnie zaskoczyłaś a zarazem zaintrygowałaś ta historią :) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWow.Po prostu... aż brak mi słów. To jest takie... smutne. I jednocześnie pięknie napisane (serio, Twój talent z opowieści na opowieść jest coraz lepszy. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś się rozwijał w takim tempie! Zazdroszczę i gratuluję! :D). Ciekawa jestem co się wydarzyło w Krzyśkowym życiu. To musiało być coś strasznego, ale na razie nie mam pojęcia o co może chodzić. No i widzę, że poruszyłaś kwestię wiary. Zazwyczaj takie rzeczy się pomija, sama zresztą tak robię, by nie umoralniać innych, ale ciekawa jestem jak Ty poprowadzisz ten wątek :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ta historia będzie jedną z moich ulubionych. Zdecydowanie podkład muzyczny idealnie pasuje. Zdecydowanie prawię się popłakałam. Zdecydowanie Igła to mój ulubieniec. Zdecydowanie zostaję! ♥
OdpowiedzUsuńMatko, to jest przegenialne!
OdpowiedzUsuńkjnjcgnkjvhnjgvk, to jest świetne, miałam ciarki czytając, nie mam pojęcia co dalej wymyśliłaś, ale to zapowiada się naprawdę cudownie, rzadko mam okazje czytać coś o Krzyśku, a to jeden z moich ulubionych graczy, więc ... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Jakieś smutne wydarzenie zmieniło Kryśka i już nie jest tym dawnym Krzysztofem Ignaczakiem popularnie zwanym Igłą. W życiu tak naprawdę mamy wszystko co nam potrzeba do szczęścia, ale my tego w danej chwili docenić nie umiemy. My ludzie doceniamy wszystko po czasie zwykle kiedy coś dla nas bardzo cennego tracimy. Kryś tutaj jest przedstawiony jako całkiem inny człowiek. Być może taki jest naprawdę w zaciszu domowym. My tego nie wiemy.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak krótko i beznadziejnie, ale nie mam dziś filingu z blogami ;/
Ściskam! ;*
na pewno tutaj będę! Po pierwsze bo Igła, uwielbiam go! Po 2. bo Ty piszesz, a po 3. już wstęp tak mnie wciągnął, że nie wyobrażam sobie, żebym miała tego nie czytać !
OdpowiedzUsuńtyle emocji, tyle wzruszeń, kurde, sama dzisiaj jestem w rozsypce, a jeszcze to całkowicie mnie rozbiło, chyba tego potrzebowała, więc dziękuję :*
jak mi się wydaje, nie będzie to wesołe opowiadanie, bo jakieś straszne, okrutne wydarzenie zmieniło Krzyśka. Boję się, że stracił córkę, albo żonę lub synka... Nie pozostaje nam nic, jak czekać na ciąg dalszy...
pozdrawiam :* !
Spodziewałam się chyba tu czegos innego ale broń boże nie jestem zawiedziona
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się zaczyna
czekam na następne
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Wpierw zacznę, że podkład idealnie wpasowany.
OdpowiedzUsuńPierwsze co mi wpadło do głowy to, jaki jest naprawdę Krzysiek Ignaczak ten rzeczywisty w zaciszu domowym? Podobno również rozgadany, pełen pomysłów, tryskający energią, ale na pewno ma tez gorsze dni. Nie możliwe jest bycie wiecznie uśmiechniętym. Chyba, że on jest wyjątkiem.
Wracając do treści. Fajnie przedstawiłaś krótkie opisy poszczególnych wydarzeń z jego życia. Nie umiem chyba dokładnie przedstawić dlaczego tak myślę, a mianowicie, że tutaj Krzysiek straci żonę i dzieci? Ten brak wiary w Boga mnie do tego przekonuje, ale może się mylę. Bo aż bym się zdziwiła gdybym zgadła Twoje myśli? Przekonam się w kolejną środę? Może jeszcze nie, ale mnie nakierujesz.
Przepraszam za moją melancholię, ale takowy mam humor -.-
Ściskam ;*
Masz mnie, całkowicie. Będę tu.
OdpowiedzUsuńVE.
Nie mogę, no po prostu nie mogę. Drugi raz zabieram się za komentowanie i drugi raz to samo - pustka i smutek.
OdpowiedzUsuńCzuję, że to bęzie cholernie smutne i cholernie dobre, jak każde Twoje.
Masz mnie, dobrze o tym wiesz. Krótko, bo nie mogę zebrać myśli.
Kocham i ściskam :*
Po pierwsze, bardzo, ale to bardzo dziękuję Ci za dedykację! ♥ Za to opowiadanie, które będzie w moim sercu głęboko, o którym będę pamiętać zawsze! ♥ Cieszę się, ba! ja jestem dumna, że coś takiego w ogóle wpadło Ci do głowy ;*
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona piosenka w tle, do tego Krzyś i ten tekst. Wyciskacz łez, jak cebula xd
Znasz dobrze moją opinię i będę ją powielać. To jest majstersztyk bez dwóch zdań. <3
Lecę na kolejną odsłonę i teraz moje środy będą się barwić bardzo ukochanie <3
Ściskam <3